Podróż życia

A tak to się zaczęło…

Pewnego pięknego zimowego dnia Aleksandra odwiedziła Annę i prosto z mostu powiedziała o pomyśle podróży dookoła świata. Ania bez chwili namysłu przystała na propozycję i już wtedy zaczęła się, wpierw bardzo prowizoryczna, burza mózgów. W niedługim czasie ustaliłyśmy, że podróż owa odbyć się musi jeszcze przed zakończeniem studiów, przed „ustatkowaniem się”, przed podjęciem pracy, przed założeniem rodziny… I to nie dlatego, że później podróżować nie można- jesteśmy wręcz przekonane, że trzeba! Wtedy jednak musiałyśmy postawić sobie jasny cel- tak, aby nie był on bujaniem w obłokach, a konkretem, do którego każda przygotować się miała merytorycznie, psychicznie i fizycznie.

Od zawsze w naszej przyjaźni obowiązywała jedna żelazna zasada- jedna z nas ZAWSZE była do jakiejkolwiek podejmowanej sprawy nastawiona sceptycznie. Jedna z nas zawsze była negatywnym ogniwem. Jesteśmy przekonane, że nie ma tym nic złego, w końcu to jeden z filarów naszej znajomości. Fakt ten hamował zbyt narwane pomysły i przywracał harmonię. Przywołując początki naszej podróży musimy taką osobę wskazać. To nasza Marta nie wierzyła w powodzenie akcji, wolała dokonać czegoś o podobnej randze- ale już po studiach. Szybko jednak przekonała się, iż pomysł i umieszczenie go w takich, a nie innych ramach czasowych- jest opcją dla nas optymalną.

Od tamtego czasu wszystkie tematy spełzały na jednym- PODRÓŻY. Niebywałe, ale w niedługim czasie uświadomiłyśmy sobie, jak mały jest ten świat. Każda z nas znała kogoś, kto nas popchnął dalej, ktoś, kto nas zainspirował, dodał otuchy, pomógł, posłużył praktyczną radą… I tak od słowa do słowa, od pomysłu do pomysłu nasza wyprawa zaczęła przybierać kształty, rozmiary i kolory.
Tylko jak o tym powiedzieć rodzinie? Jak to przyjmą? Rok przerwy w studiach? W Polsce? Dla niektórych fakt ten oznaczał zakończenie edukacji, a my przecież przez podróż chciałyśmy się edukować dalej- tylko w innym, niż przewidują standardy, charakterze. Poza tym- każda zawsze chciała wrócić na studia. Bezsprzecznie.

To u Ani zdobyłyśmy się na odwagę - obiad rodzinny, babcia, wujek Mietek przy stole, a Ania z Olą oznajmiają, że za 2 lata wyruszają w podróż dookoła świata, zawieszają studia i po prostu… lecą. Reakcja? Śmiech i głupie żarciki, które teraz wspominamy z uśmiechem na ustach. Na całe szczęście rodzice, mimo początkowych rozterek, szybko się przekonali, iż to jest idea naszego życia, a nie bezmyślne porzucenie studiów- i naprawdę bardzo nas wspierają. Być może jest to ciężkie dla ich serc, nie widzieć swego dziecka przez 6 miesięcy i mieć z nim mocno jednak ograniczony kontakt. Niemniej jednak czujemy, że osiągnęłyśmy odpowiedni wiek i stan
J

Naszym głównym celem od samego początku była Ameryka Południowa. Każda z nas w jakiś niesamowity, magiczny sposób jest zafascynowana tym kontynentem, jego  kulturą i ludźmi, którzy tworzą klimat tego nietuzinkowego kontynentu. Może po prostu chcemy dotrzeć do miejsca innego niż Europa, po której dotychczas podróżowałyśmy? Może ciągnie nas w nieznane, niezbadane, dzikie, pierwotne? A może po prostu chcemy sprawdzić na własnej skórze, czy Pawlikowska i Pałkiewicz piszą prawdę w swoich książkach, którymi tak bardzo jesteśmy zafascynowane. Nieważne – Ameryka Południowa to nasz pierwszy cel!


Australia i Nowa Zelandia – es paradise dla Marty. Nie możemy ominąć najmniejszego kontynentu świata, który na pewno kryje w sobie tysiące tajemnic. Do tego, na pewno trafimy na dobrą pogodę, gdyż na owym średnio 365 dni w roku jest słonecznych! Potem? Indonezja, marzenie Ani, a na deser podróżniczy sen Oli- Indie.
A w tym momencie… Jesteśmy na bardzo dobrej drodze, by w końcu zdobyć „grube pieniądze” J Wyruszyć. Ania w UK, Marta w Niemczech, a Ola w Szwajcarii. Nie mamy pojęcia, jak udaje nam się koordynować wyprawę w czterech krajach (doliczając nasze rodzime ziemie)- widocznie ta wyprawa po prostu jest skazana na sukces!  Zapraszamy do podążania z nami czytając naszego bloga!